Lullaby Swing Club we Wrocławiu, recenzja.

Nasza recenzja i historia:

Chcieliśmy odwiedzić Wrocław i zobaczyć, jak wrocławskie swingowe życie wygląda lekko, więc postanowiliśmy przetestować ten nowy Swing Club : Lullaby. Po rozmowie z mieszkańcami recenzje były mieszane, co jest dość powszechne, ale wiesz o tym dopiero wtedy, gdy faktycznie zobaczysz to na własne oczy. Więc po naszym zwykłym programie kulturalnym pojechaliśmy tam, nie pamiętam czy to był piątek czy sobota, chyba piątek. To gdzieś na obrzeżach, na osiedlowej ulicy, jakoś nad inną firmą, dość dyskretnie. Po wejściu do środka tłum był ograniczony. Właściciele oprowadzili nas po okolicy, zawsze lepiej, jeśli klub jest własnością prawdziwych swingersów niż tylko inwestorów. Na pierwszy rzut oka możliwości działania były ograniczone, wokół było kilka osób, kilka par, kilku samotnych mężczyzn. Jedna para była atrakcyjna i siedziała przy barze. Zaczęliśmy z nimi rozmawiać i popłynęliśmy. Dyskutowaliśmy o naszych doświadczeniach, jak to często bywa w swingowych klubach czy na spotkaniach. Z tego co pamiętam dwa razy chodziliśmy na sale zabaw i bawiliśmy się naprawdę dobrze. Czy ona tryskała po raz pierwszy? Bardzo możliwe.

Wieczór był więc naprawdę fajny, ale mamy wrażenie, że mieliśmy szczęście. To nie jest coś niezwykłego, ale ponieważ publiczność była tak ograniczona, czujemy, że szczęście odegrało rzeczywistą rolę.

Anlight chciał zamówić whisky Jamesson w barze, co nie zadziałało, ale właściciel obiecał, że następnym razem będzie ją miał.

Zatańczyliśmy seksowny taniec, na koniec prawdopodobnie byłby potencjał na więcej, gdybyśmy mieli więcej energii.

Ogólnie wnętrze zostało wykonane „ręcznie”, przy ograniczonym kapitale, ale nam to nie przeszkadza, trzymamy kciuki, żeby to miejsce mogło się iteracyjnie ulepszać z czasem.

Nasza ocena czystości

Nasza ocena architektury i budownictwa

Publiczność wieczorem